Archiwum bloga

środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 1!

Oczami Loli

Wstałam jak zwykle przed 8 wybudzona przez koszmary. Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki wykonać poranne czynności. Umyłam się, ubrałam to, a włosy lekko wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam jeszcze szybki makijaż po czym wyszłam z łazienki. Wzięłam z szafki nocnej mój telefon, puściłam mój pokój kierując się do kuchni w celu zrobienia śniadania dla siebie i moich głodomorów. Postanowiłam że zrobię tosty z serem i szynką. Kończyłam już robić śniadanie, kiedy do kuchni wszedł Jake.
-Cześć mała!- krzyknął w wejściu, po czym podbiegł do mnie dał całusa w policzek i mocno przytulił.- Oooo.... zrobiłaś mi śniadanko jak miło!- uśmiechnął się pokazując szereg białych ząbków.
-To nie tylko dla ciebie grubasie!- zachichotałam i pokazałam mu język.
Nakryłam do stołu, postawiłam na nim talerz z tostami i zasiedliśmy przy nim rozkoszując się naszym śniadaniem.
-Jake ty głupku oszalałeś!!!- krzyknęłam kiedy na mojej twarzy wylądował kawałek roztopionego sera.
Kocham tego szaleńca jak brata, ale czasem mimo jego wieku zachowuję się jak małe dziecko.
Kiedyś jak wróciłam po szkole do domu zastałam kompletny chaos, a mój najlepszy przyjaciel tańczył na stole zalany w trupa z dmuchaną lalą . Nie będę wam w całości tego opisywać bo to był kompletny szok...
-Co wy się tak drzecie od rana? Już nawet w sobotę się wyspać nie można przez was.- do kuchni wparowała moja siostra z grymasem na twarzy. Chwile stała w wejściu, ale gdy tylko zobaczyła tosty na stole prawie się na nie rzuciła.- Rany ale jestem głoooodna!- razem z Jake'm zaczęliśmy się śmiać. Moja siostra co chwilę coś podjada, a wogole nie tyje.
-To co dziś dziewczynki będziecie robić?- spytał mój przyjaciel i poruszał zabawnie brwiami.
-Ja idę dziś do kina i na zakupy ze znajomymi ze szkoły- zaczęła Gwen z szerokim uśmiechem- A ty Loli co będziesz dziś robić ?
-Ja? Hmmm.... zalegnę na kanapie przed telewizorem i poczekam na poniedziałek. Idziesz dziś do pracy Jake?
-Tak idę. Ale ty też masz gdzieś wyjść, nie możesz cały czas w domu siedzieć - skarcił mnie wzrokiem
-Przecież wychodzę... do szkoły na przykład. -
-Lol dobrze wiesz że nie o to mi chodzi. Proszę cie rusz ten swój zgrabny tyłek i wyjdź gdzieś dziś. Na spacer, zakupy, albo odwiedzić mnie w knajpce- znów spojrzał na mnie z wyrzutem
- Dobrze wyjdę tylko nie truj już, pliskaaa.- zrobiłam oczy kota z Shreka, a on tylko pokiwał rezygnująco głową .
-Dobra gołąbeczki moje ja wychodzę więc żegnam was kochani- odezwała się Gwen i wyszła.
W kuchni nastała niezręczna cisza. wiedziałam że Jake jest na mnie zły za to że nie chcę wychodzić z domu. Ja po prostu nie potrafię, od śmierci rodziców wychodzę tylko do szkoły, lub nie raz Gwen albo Jake wyciągną mnie na spacer lecz nie są one długie, bo już po kilku metrach próbuję ich namówić do powrotu. Staram się być przykładem dla mojej siostry, ale ja sama nie radze sobie z życiem nie umiem nawiązać kontaktu z ludźmi. Kiedyś byłam radosną dziewczyną z masą przyjaciół. Później tego dnia kiedy zginęli moi rodzice wszystko się zmieniło. To siebie obwiniałam o ich śmierć, byłam na imprezie do późna, a potem nie miałam jak wrócić do domu więc rodzice postanowili po mnie przyjechać, ale nie dojechali,  zginęli. Od tamtego momentu stałam się żywym trupem, nie wychodziłam z domu okaleczałam się ( co robię do teraz) i cały czas płakałam. Próbowałam się zabić, wtedy właśnie znalazł mnie Jake i zadzwonił po pomoc, w tamtej chwili postanowił że z nami zamieszka i pomoże mi wrócić do żywych. W pewnym sensie mu się to udało bo wróciłam do szkoły i przestałam tak często płakać, jednak nie udało mu się to do końca. Na te wspomnienia łzy napłynęły mi do oczu. Jake zauważył to i  szybko do mnie podszedł zamykając mnie w mocnym uścisku. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, aż się trochę uspokoiłam. Mój przyjaciel przykucnął przy mnie i chwycił delikatnie moją dłoń gładząc ją swoim kciukiem. Uśmiechnęłam się lekko do niego co odrazu odwzajemnił .
-Mała nie płacz. Wiesz jak nie lubię gdy cierpisz.
- Wiem, przepraszam. I wyjdę dziś na krótki spacer żeby wynagrodzić ci mój płacz- chłopak szeroko się uśmiechnął i ucałował mnie w czoło.
-Dobra maluchu ja muszę lecieć do pracy. Jak będzie ci się chciało to odwiedź mnie. Pa pa!- udał sie do wyjścia machając mi przy tym z szerokim uśmiechem.
No to zostałam sama. posprzątałam po śniadaniu i poszłam do salonu pooglądać TV. 

2 godziny później

Postanowiłam wyjść na ten spacer, na dworze lekko się zachmurzyło, więc stwierdziłam że najpierw się przebiorę. Poszłam do mojego pokoju i z szafy wyciągnęłam ten strój. Wzięłam telefon, słuchawki i klucze, po czym wyszłam z domu. Wolnym krokiem udałam się w stronę parku. Włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam muzykę i szłam tak patrząc sobie na buty. Po pewnym czasie wpadłam na kogoś...

Oczami Niall'a

Wracałem właśnie ze sklepu, gdy nagle ktoś na mnie wpadł przez co upadłem na chodnik obijając sobie przy tym tyłek. Zszokowany podniosłem głowę żeby zobaczyć sprawce mojego upadku, na przeciwko mnie na chodniku siedziała śliczna dziewczyna. Szybko podniosłem się i podałem jej dłoń, żeby pomóc jej wstać.
-Ja... ja bardzo cię przepraszam zamyśliłam się .- powiedziała rumieniąc się przy tym słodko.
- Nic się nie stało... ja też nie uważałem jak idę- uśmiechnąłem się- Tak wogóle jestem Niall 
- Lola miło mi- odwzajemniła uśmiech 
- Może w ramach naszego upadku i rekompensaty za stłuczony tyłek dasz się zaprosić na kawę czy coś?- spytałem dziewczyny na co ona lekko zachichotała 
- Wiesz co wybierałam się do mojego przyjaciela do knajpki na kawę, może mi potowarzyszysz ?- pokiwałem twierdząco głową i ruszyliśmy w drogę...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



No to mam pierwszy rozdział, liczę na szczere opinie, te dobre i te złe również :)
 

1 komentarz:

  1. Blog nie spełnia 3 punktu regulaminu.
    Pozdrawiamy
    http://spis1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń