Archiwum bloga

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 7

Oczami Loli


Obudziłam się czując czyjeś dłonie mocno oplatające mnie w pasie. Odwróciłam się delikatnie do tyłu i napotkałam piękne niebieskie tęczówki wpatrujące się we mnie. No tak spałam u Niall'a i to z nim w jednym łóżku. Pięknie Lola ten chłopak cię bardzo zmienia. W sumie może i na lepsze, w końcu się otwieram na ludzi. Niall uśmiechnął się do mnie i odgarnął mnie z czoła włosy. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam do mojej torby.
Po dłuższych poszukiwaniach wyciągnęłam z niej to  i wyszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, ubrałam się i wróciłam do sypialni blondasa, którego tam nie było. Położyłam ubrania które wczoraj mi dał na krześle, a sama usiadłam na łóżku bawiąc się moim telefonem. Po chwili drzwi od pokoju się otworzyły a do pokoju wszedł blondas z pełną tacą jedzenia.

Ten widok był tak cudowny, że nie mogłam się powstrzymać aby się nie uśmiechnąć. Chłopak usiadł obok mnie z tacą na kolanach.
-Milady śniadanie podano- zaśmiałam się na jego słowa i chwyciłam jedną truskawkę z talerza. Blondas zaczął się śmiać z mojego zachowania po czym też chwycił truskawkę i wpakował sobie do buzi. Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy. Jedzenie przygotowane przez Niall'a było naprawdę pyszne. Chłopak poszedł odnieść naczynia, a ja znów rozłożyłam się wygodnie na łóżku i bawiłam się telefonem. Ciekawe czy Jake wysłał młodą do szkoły czy może też się obija... Eh okropna ze mnie siostra muszę to przyznać. Przez moje załamanie nie poświęcałam jej zbyt wiele czasu, nawet nie potrafiłam z nią wyjść na głupie zakupy o które tyle razy mnie prosiła. Koniecznie muszę się pozbierać i wynagrodzić mojej siostrze cały ten czas.. No i muszę jeszcze znaleźć sobie jakąś prace i wyjść do ludzi, pieniądze które zostawili nam rodzice nam wystarczają żeby dołożyć się Jake'owi do opłat za dom i jeszcze kilka naszych wydatków, ale to przecież nie oznacza że nie mogę pracować, w końcu lepiej jest mieć za dużo pieniędzy niż za mało. Chyba zadzwonię do siostry i umówię się z nią dziś na jakieś babskie wyjście.
*rozmowa telefoniczna*
L:Hej Gwen
G: Hej Loli cooś się stało? Niall coś zrobił?
L: Hehe nie no coś ty, w sumie chciałam zapytać czy nie wybrałybyśmy się dziś gdzieś we dwie... Nie wiem kino, zakupy, cokolwiek?
G: Yyyy czy ty aby na pewno jesteś moją siostrą? Nie podmienili cię tam przypadkiem?
L: Haaahahaah młoda pytam jak najbardziej poważnie, ale okej jak nie chcesz zrozumiem, bo w końcu kto by chciał się pokazywać na mieście ze starszą nudną siostrą...
G: Pewnie że z tobą pójdę, chyba zdarzył się cud że ty chcesz dobrowolnie gdzieś ze mną wyjść. Niall zdecydowanie ma dobry wpływ na ciebie. 
L: Oj przestań... Dobra to dogadamy się w domu co do naszego wyjścia. A tak w ogóle to poszłaś dziś do szkoły?
G: Tak przerwa teraz jest... Okej to ja już kończę... Paaaa siostra 
L: No pa pa
*koniec rozmowy*
Rozłączyłam się i zauważyłam że Niall stoi w drzwiach i mi się bacznie przygląda.
-Umm.. coś się stało? brudna jestem czy coś?- blondas zaśmiał się i pokiwał przecząco głową- Więc o co chodzi?
-O nic ładnie wyglądasz i tyle- uśmiechnął się promiennie- To z kim się dziś umówiłaś hymm?- poruszał zabawnie brwiami, a ja zachichotałam.
-Z Gwen postanowiłam jej wynagrodzić te lata przez które byłam yy.. można powiedzieć nieobecna.- odpowiedziałam i właśnie mi się przypomniało że planowałam znaleźć pracę- Umm... Niall może mógłbyś pomóc mi znaleźć pracę?- spytałam speszona.
-No pewnie że tak- krzyknął ucieszony- W sumie mam pewien pomysł, nasza stylistka wspominała że potrzebuje pomocy więc może przejdziemy się do niej i pogadamy z nią o tym?- pokiwałam twierdząco głową, a na twarzy chłopaka pojawił się jeszcze większy uśmiech.
-Ale co ja w sumie bym miała tam robić?
-Układałabyś nam włosy i takie inne bzdety, Lou wszystko ci wyjaśni na miejscu. Ubieraj się idziemy, to nie daleko ale na dworze jest dość chłodno.
Wciągnęłam na nogi buty, a na ramiona zarzuciłam cieniutki płaszcz. Chwyciłam torbę i ruszyliśmy z chłopakiem do wyjścia. Poinformowaliśmy chłopaków że wychodzimy, a ja przy okazji pożegnałam się z nimi wszystkimi bo uzgodniliśmy z Niall'em że odprowadzi mnie potem odrazu do domu abym mogła wyjść z Gwen.
Droga do domu ich stylistki nie zajęła nam dużo czasu. Podeszliśmy pod białe drzwi niewielkiego domku w które blondas zapukał. Po chwili drzwi tworzyła nam kobieta z dzieckiem na rękach i uśmiechem na twarzy. 
-Oo hej Niall co cie do mnie sprowadza z tą piękną damą u boku?- spytała kobieta na co się lekko zarumieniłam.
-Hej Lou i ty maluchu- Niall połaskotał małą po brzuszku, a ta zaczęła się śmiać  wniebogłosy- Mamy sprawę do ciebie Lou- chłopak spojrzał się na mnie po czym walnął się z otwartej ręki w czoło- Przecież ja was sobie jeszcze nie przedstawiłem. Lou to jest Lola, Lola to Lou a to mała Lux- przedstawił nas sobie , uścisnęłyśmy sobie z Lou dłonie a do małej się uśmiechnęłam.
-Skoro macie sprawę to wchodźcie, przecież nie będziemy rozmawiać w drzwiach- Lou wpuściła nas do środka i kazała usadowić się w salonie, a sama poszła po coś do picia. Po chwili wróciła z trzema szklankami soku pomarańczowego i butelką dla małej.- a wiec o co chodzi?
-Wspominałaś że szukasz kogoś do pomocy przy nas, a tak się składa że Lol akurat poszukuje pracy- zaczął blondas
-No w sumie jeżeli chcesz to mogłabyś spróbować, jeżeli będziesz chciała i dasz sobie radę to masz te pracę- uśmiechnęła się do mnie- Możesz zacząć od jutra bo chłopacy mają wywiad więc będzie trochę pracy przy nich.
-Rany dziękuje ci, naprawdę bardzo ci dziękuje.

_________________________________________________________________________________
Długi nie jest ale liczę na wasze komentarze pod nim, chce zobaczyć czy w ogóle ktoś to czyta i czy jest sens pisać...

2 komentarze: